19.10.2013

Makro, produkty i zakupy

Najgłośniejszy temat w dziale spożywczym minionego tygodnia? Wg mnie jest to zafoliowany prosiaczek w sklepach Makro. Ojejj...co to się zaczęło dziać wokół jednej sprawy! Głosy za i przeciw, komentarzy nie było końca, wypowiedzi kucharzy, blogerów, internautów, krytyków i znawców kuchni. 
W całym tym medialnym chaosie myślę, że było więcej szumu niż potrzeba było. Oczywiście są 2 strony medalu i tak z jednej strony mówi się o kuchennej rewolucji w Polsce, Polacy chcą rozmawiać o kuchni, gotowaniu. Zaczynamy zwracać większą uwagę na to co, gdzie i jak jemy. Wypiekamy chleby, przeróżne słodkości, chcemy jak najwięcej wiedzieć o produktach, ich pochodzeniu. Wykorzystujemy różne części mięsa do celów kulinarnych. Schab, szynka, karkówka to już za mało. Teraz mamy chęć jadać lepiej, bardziej różnorodnie, mieszamy kuchnię świata, poszukujemy nowych smaków, zapachów oraz inspiracji. W kulinariach otwieramy się na coraz to nowe rzeczy, przy okazji piszemy blogi, robimy zdjęcia, dyskutujemy, tworzymy kooperatywy spożywcze, organizujemy kulinarne spotkania, śniadania na łonie natury. Wszystko to dzieje się w ostatnich latach, uczymy się delektować, smakować i tworzyć z pasją. Poszukujemy lokalnych sprzedawców, rolników, aby ze znanego źródła zrobić zakupy, lokalnie i niedrogo. A druga strona medalu...jeszcze chyba na pewne rzeczy nie jesteśmy gotowi. Choć rośnie spożywcza/kulinarna świadomość to kiedy przychodzi do sprzedaży mięsa w pierwotnej postaci nagle odzywają się słowa krytyki. Można dyskutować o tym czy prosiaczek w folii wygląda apetycznie. Moim zdaniem nie, ale takie są fakty, taka jest natura. Na przyjęciach, weselach konsumenci jedzą dziczyznę, świniaka z rusztu...i co? Widok nie przeraża, a w sklepie już tak?!
I gdzie ta świadomość kulinarna i wiedza, skoro właśnie ta sytuacja pokazała, że konsumenci w Polsce są prawdopodobnie wygodni i leniwi. Dlaczego? Akceptujemy krojone, porcjowane mięso w opakowaniach, czasem już wstępnie przygotowane, czasem jest ono już przyprawione. Ta dysproporcja polega na tym, że wygoda wygrała. I wydaje mi się, że lubimy mięso już obrobione, pokrojone, w kawałkach, plastrach..po prostu gotowe do gotowania. Brzydzi nas widok całego zwierzęcia, z którego pochodzą te wszystkie kawałki mięsa. Chyba nie chcemy mieć świadomości lub wiedzy skąd dane fragmenty mięsa pochodzą, z której części zwierzęcia zostały wycięte. 
Jeżeli ktoś nie chce jeść mięsa jego wybór i dobrowolna decyzja. Natomiast tzw. mięsożercy powinni być świadomi faktu, że to właśnie od zwierząt pochodzą wszystkie fragmenty mięsa, które zjadamy my wszyscy w postaci kotletów, pulpetów, pieczeni itp. 
Kolejna sprawa jest taka, że Internauci jako grupa społeczeństwa komentująca, żyjąca w świecie internetowym potrafią wywołać wielką aferę. Czasem w dobrej wierze i sprawie, czasem niestety niepotrzebnie. W efekcie pod naciskiem wielu głosów musi zostać podjęty zdecydowany krok o wycofaniu danego produktu. Szkoda, bo może gdyby nie takie głośne echo całej sprawy, normalnie produkt zostałby na półkach, jak wiele innych. 
Pragnę zwrócić uwagę jeszcze na jeden fakt - rodzaj sklepu. Makro nie jest supermarketem typu Real, Carrefour czy Tesco. Jest to inny rodzaj sklepu, z bogatszą ofertą produktów oraz jego grupa docelowa konsumentów znacznie różni się od tej, która kupuje w przeciętnym super- bądź hipermarkecie. Niestety nikt z Internautów komentujących sprawę nie zwrócił uwagi na ten fakt.
Zgadzam się z tym, że można dyskutować o apetycznym widoku zafoliowanego prosiaczka, jednak wiele surowców z wyglądu nie jest idealna, to jest surowiec, który powinien być dobrej jakości.
Zgadzam się z opinią Adama Chrząstowskiego, którą ostatnio znalazłam przeglądając Internet, możecie przeczytać look! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz